"Poznać dzieje ojczyste to obowiązek
każdego z nas. Bez przeszłości nie byłoby teraźniejszości, ale i
przyszłości."[s.7] - napisała we wstępie pani Katarzyna Węglicka,
wędrowniczka po Kresach, tropicielka polskich śladów na terenie Litwy,
Białorusi i Ukrainy, gawędziarka, która zebrane opowieści umieszcza w
swoich książkach. "Ziemie te w ciągu wieków dały Polsce, Europie i
światu wielu wspaniałych ludzi." [s.8] - kontynuuje opowieść pani
Katarzyna. "Kraj ten owiany jest legendą, czarem wspomnień i tradycji
przechowywanych w domach rodaków pochodzących z tych stron."[s. 8]
Tom
"Białoruskie ścieżki" prowadzi nas śladem króla Stefana Batorego do
Grodna, Marca Chagalla do Witebska, bezdrożami i znanymi traktami.
Zaglądamy do stolicy Polesia, do Pińska, do Wołczyna, gdzie urodził się
król Stanisław Poniatowski i do Skoków, gdzie mieszkał Jan Ursyn
Niemcewicz. Odwiedzamy miejsca, gdzie żyli wielcy i sławni, jak Eliza
Orzeszkowa, a także ci mniej znani, ale nie mniej znaczący. Poznajemy
gościnność miejscowych, którzy nigdy nie odmówili autorce poczęstunku
czy noclegu.
Książkę wzbogacają zdjęcia czarno-białe i kolorowe, mapki, cytaty z prozy i poezji powiązanych tematycznie z Kresami.
Trudno
nazwać tę książkę przewodnikiem, reportażem czy pamiętnikiem. Jest
wszystkim po trochu. Najbardziej pasuje mi określenie dziennik z podróży
lub po prostu - gawęda kresowa. Choćby jak ta:
„Pewnego dnia wczesnym rankiem zajechaliśmy do Stolina nad
Horyniem, aby zwiedzić to, co pozostało po dawnej radziwiłłowskiej ordynacji w
Mankiewiczach. Nikt z nas wcześniej tutaj nie był, ale nasz kierowca Sasza
doskonale wiedział, którędy dojechać. Zatrzymaliśmy się przed pozostałościami
bramy parkowej. Przed niewielkim domkiem, który, jak się później
dowiedzieliśmy, był dawną stróżówką, siedziało dwoje siwiuteńkich staruszków.
Kiedy powoli wysiadaliśmy z autokaru, a jak wspomniałam, naszą grupę stanowili
w większości ludzie starsi, związani z Kresami więzami rodzinnymi, babcia nagle
poderwała się z rączością, o którą nikt z nas jej nie podejrzewał, i wrzasnęła
gromko do męża:
Grigorij, polskije pany wiernulis'!
I oboje padli na kolana, a my staliśmy osłupiali, nie mogąc wykrztusić słowa, aż w końcu, po dłuższej chwili, ktoś oprzytomniał, podbiegł do staruszków i pomógł im się podnieść. Okazało się, że byliśmy pierwszą tak liczną wycieczką , która przyjechała do Stolina, a oni myśleli, że to zawitali dawni właściciele z rodziną i znajomymi. W trakcie rozmowy dowiedzieliśmy się, ze pani Nastka była przed wojną pokojówką w pałacu i dobrze znała Radziwiłłów.”[s. 390-3091]
Grigorij, polskije pany wiernulis'!
I oboje padli na kolana, a my staliśmy osłupiali, nie mogąc wykrztusić słowa, aż w końcu, po dłuższej chwili, ktoś oprzytomniał, podbiegł do staruszków i pomógł im się podnieść. Okazało się, że byliśmy pierwszą tak liczną wycieczką , która przyjechała do Stolina, a oni myśleli, że to zawitali dawni właściciele z rodziną i znajomymi. W trakcie rozmowy dowiedzieliśmy się, ze pani Nastka była przed wojną pokojówką w pałacu i dobrze znała Radziwiłłów.”[s. 390-3091]
Zachęcam
do podążania śladami Katarzyny Węglickiej po kraju, gdzie żyli nasi
przodkowie, a który jest nam nieznany, cudowny i pełen tajemnic.
Katarzyna Węglicka |
Białoruskie ścieżki. Gawędy kresowe
data wydania 2008 (data przybliżona)
ISBN 8305134725
liczba stron 424
Wzruszająca jest zacytowana przez Ciebie historyjka. Książki p. Węglickiej są na mojej liście lektur od dawna, bo też jestem sercem Kresowiankę, ale jak dotąd nie wpadły mi w ręce. Dziękuję za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej warto zapoznać się z książkami pani Węglickiej. Cieszę się, że o nich przypomniałam :)
UsuńBardzo interesująca pozycja. Z Twojego opisu wnioskuję, że w klimacie zbliżona do "Usypać góry. Historie Polesia" Szejnert. Uwielbiam takie historie...
OdpowiedzUsuńTego nie wiem, czy podobna.... "Historię Polesia" rzecz jasna natychmiast kupiłam, ale ...tego...no....w kolejce stoi, a u mnie kolejki jak do neurologa ;)
Usuń