niedziela, 26 lipca 2015

Piosenka o Kobryniu

Muchawiec, foto. Magdalena Woźniak
Wszak każda wie istota,
Że Paryż słynie z mód,
Polesie słynie z błota,
A Druskienniki z wód.

Wenecja ma gondole,
A Toruń słynie z ciast,
Zgadnijcie, które wolę
Z tych najpiękniejszych miast.

To Kobryń znad Muchawca fal,
Kobryń, w nim codzień koncert, bal,.
Kobryń, kochany Kobryń,
W nim co dzień gra
Dźwiękowców dwa.

W Bombaju żony bledną,
Gdy do nich mówi Bej,
Znam miasto tylko jedno,
Gdzie panny wodzą rej.

To Kobryń znad Muchawca fal,
Kobryń, w nim codzień koncert, bal,.
Kobryń, kochany Kobryń,
Największa z twierdz
Młodzieńczych serc.


"Białoruskie ścieżki. Gawędy kresowe", Katarzyna Węglicka, Wydawnictwo: Książka i Wiedza, 2008r. strona 316

czwartek, 16 lipca 2015

Białoruską ścieżką

"Poznać dzieje ojczyste to obowiązek każdego z nas. Bez przeszłości nie byłoby teraźniejszości, ale i przyszłości."[s.7] - napisała we wstępie pani Katarzyna Węglicka, wędrowniczka po Kresach, tropicielka polskich śladów na terenie Litwy, Białorusi i Ukrainy, gawędziarka, która zebrane opowieści umieszcza w swoich książkach. "Ziemie te w ciągu wieków dały Polsce, Europie i światu wielu wspaniałych ludzi." [s.8] - kontynuuje opowieść pani Katarzyna. "Kraj ten owiany jest legendą, czarem wspomnień i tradycji przechowywanych w domach rodaków pochodzących z tych stron."[s. 8]
Tom "Białoruskie ścieżki" prowadzi nas śladem króla Stefana Batorego do Grodna, Marca Chagalla do Witebska, bezdrożami i znanymi traktami. Zaglądamy do stolicy Polesia, do Pińska, do Wołczyna, gdzie urodził się król Stanisław Poniatowski i do Skoków, gdzie mieszkał Jan Ursyn Niemcewicz. Odwiedzamy miejsca, gdzie żyli wielcy i sławni, jak Eliza Orzeszkowa, a także ci mniej znani, ale nie mniej znaczący. Poznajemy gościnność miejscowych, którzy nigdy nie odmówili autorce poczęstunku czy noclegu. 
Książkę wzbogacają zdjęcia czarno-białe i kolorowe, mapki, cytaty z prozy i poezji powiązanych tematycznie z Kresami.

Trudno nazwać tę książkę przewodnikiem, reportażem czy pamiętnikiem. Jest wszystkim po trochu. Najbardziej pasuje mi określenie dziennik z podróży lub po prostu - gawęda kresowa. Choćby jak ta:

„Pewnego dnia wczesnym rankiem zajechaliśmy do Stolina nad Horyniem, aby zwiedzić to, co pozostało po dawnej radziwiłłowskiej ordynacji w Mankiewiczach. Nikt z nas wcześniej tutaj nie był, ale nasz kierowca Sasza doskonale wiedział, którędy dojechać. Zatrzymaliśmy się przed pozostałościami bramy parkowej. Przed niewielkim domkiem, który, jak się później dowiedzieliśmy, był dawną stróżówką, siedziało dwoje siwiuteńkich staruszków. Kiedy powoli wysiadaliśmy z autokaru, a jak wspomniałam, naszą grupę stanowili w większości ludzie starsi, związani z Kresami więzami rodzinnymi, babcia nagle poderwała się z rączością, o którą nikt z nas jej nie podejrzewał, i wrzasnęła gromko do męża:  
Grigorij, polskije pany wiernulis'!
I oboje padli na kolana, a my staliśmy osłupiali, nie mogąc wykrztusić słowa, aż w końcu, po dłuższej chwili, ktoś oprzytomniał, podbiegł do staruszków i pomógł im się podnieść. Okazało się, że byliśmy pierwszą tak liczną wycieczką , która przyjechała do Stolina, a oni myśleli, że to zawitali dawni właściciele z rodziną i znajomymi. W trakcie rozmowy dowiedzieliśmy się, ze pani Nastka była przed wojną pokojówką w pałacu i dobrze znała Radziwiłłów.”[s. 390-3091]

Zachęcam do podążania śladami Katarzyny Węglickiej po kraju, gdzie żyli nasi przodkowie, a który jest nam nieznany, cudowny i pełen tajemnic.



Katarzyna Węglicka
Rodem z Mławy, sercem kresowianka. Mieszka w Warszawie. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadzi lektoraty języków angielskiego i francuskiego. Współpracuje jako przewodnik i tłumacz z biurami podróży organizującymi wycieczki na dawne Kresy Rzeczypospolitej. Od wielu lat przemierza ziemie kresowe, dziś zapomniane i mało znane, w poszukiwaniu pamiątek przeszłości i pięknych krajobrazów, a zwłaszcza ciekawych ludzi kultywujących tradycje polskości. Urodę Kresów utrwala obiektywem aparatu fotograficznego i piórem. Zadebiutowała w 2004 r. książką pt.: "Opowieści kresowe. Litwa". W oficynie "Książka i wiedza" wydała bogato ilustrowane kolejne tomy gawęd - Kresowym szlakiem (2005) oraz Wędrówki kresowe (2006), które spotkały się z dużym zainteresowaniem czytelników. W przygotowaniu są kolejne części nowej trylogii o Kresach - poświęcone Ukrainie i Litwie. Tropienie dziejów kresowych stało się jej kolejną - oprócz nauki języków obcych - pasją, której poświęca każdą wolną chwilę. Autorka przestrzega, że pasja ta może się okazać zaraźliwa...[źródło opisu i zdjęcia]

 
Białoruskie ścieżki. Gawędy kresowe
data wydania 2008 (data przybliżona)
ISBN 8305134725
liczba stron 424

poniedziałek, 13 lipca 2015

Lato na Polesiu

Czesław Wasilewski  (znany jako Ignacy Zygmuntowicz) - Świt i kaczory

"Któż mógłby je nazwać pięknym? Niepewne jest i zmienne lato poleskie, deszczami nasiąkłe, mgłami o świcie i po zorzy wieczornej spowite. Nad krajem tym rozpościera się szara, pochmurna płachta bodaj przez połowę dni w roku; okresie letnim słońce nieczęsto przegląda się w wodach rzek i jezior. Lato jest tu dżdżyste, szczególnie w lipcu. (…)

Polesie to nasza dżungla parna, wilgotna, nieruchoma, bo nawet dmące w lecie północno-zachodnie wiatry nie rozpraszają mgieł i chmur. W umiarkowanie ciepłym i wilgotnym powietrzu wybuja niezmiernie wszelaka roślina. Po łąkach żerują gromady bocianów, a w miejscach dalekich od oka ludzkiego czujne, szare czaple wyglądają zdobyczy.

Nad trzcinami latają kaczory. Przylatują tu z jezior zaczajonych wśród olszyńców, aby sprawdzić czy wzrasta młódź po szuwarach i czy prędko sobie sama radzić zacznie."

„Polesie” Antoni Ferdynand Ossendowski

Józef  Chełmoński - królestwo ptaków

niedziela, 5 lipca 2015

Poleskie mokradła

Julian Fałat - krajobraz z łosiami
"Za Włodzimierzem Wołyńskim zaczynały się poleskie krajobrazy. Więc najpierw leśny trakt, szeroki na dziesięć metrów, piaszczysty, po którym koleiny wozów wiły się zygzakowato.

Po obu stronach coraz gęściej otaczał nas las, niezbyt wysoki, niezbyt gęsty, a spomiędzy drzew coraz częściej ukazywały się kępy ostrych traw jak bezkwietne bukiety. Potem ich liczba zwiększała się, pojawiały się mszary, małe brzózki i to już były bagna, na które nie wolno było wchodzić jeśli się dobrze miejsca nie znało, a zwłaszcza jeśli się nie miało techniki skakania po tych kępach ostrych traw, bo łapczywa ciemność mokradeł połykała bezlitośnie wszystko, co się w jej królestwie znalazło obcego."

 Tadeusz Chrzanowski książka „Kresy czyli obszary tęsknot”